niedziela, 17 maja 2015

Odcinek 9: Necessary Evil Explorer's Edition

Niestety spóźniłem się na zakup pierwszej edycji Necessary Evil. Dlatego też ucieszyła mnie wieść, że Pinnacle postanowiło wydać grę na nowo, tym razem dostosowaną do Savage Worlds w wersji Explorer’s Edition. Tak samo jak podręcznik z zasadami, setting wydany został w miękkiej oprawie i w formacie B5, za to w całości w kolorze.

Zmieniła się okładka, moim zdaniem na plus. Poprzednia wersja powstała w czasie, gdy ilustracje na okładkach settingów do Savage Worlds były wykonywane według jednego schematu – na górze tytuł, pośrodku jakiś skromny obrazek wiążący się z grą, na dole autorzy i do tego w miarę jednolite tło. Obecna wygląda o wiele ładniej, sprawia wrażenie, że bardziej przyłożono się do jej wykonania.

Z założenia w Necessary Evil gra się nadludźmi. Można by rzec, że superbohaterami, ale problem polega na tym, że superbohaterów już nie ma. Zdecydowana większość została wybita przez najeźdźców z kosmosu zwanych V’Sori, a pozostali schowali się gdzieś i nie dają znać o swoim istnieniu. W obronie planety stają więc superłotrzy, którym przewodzi tajemniczy Dr Destruction. Ktoś mógłby zapytać, dlaczego ci źli mają bronić biednych i uciśnionych. Odpowiedź jest dość prosta: żadne kosmiczne tałatajstwo nie będzie rządzić Ziemią, skoro to ja mam być władcą świata. I właśnie w komórkę ruchu oporu wcielać się będą gracze, wykonując zadania powierzone im przez wspomnianego już Doktora.

Głównym miejscem akcji jest Star City, miasto, które pojawiło się w roku 1955 nie wiadomo skąd niedaleko wschodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych, mniej więcej równo oddalone od Nowego Jorku i Bostonu. To tutaj żyje najwięcej istot obdarzonych nadprzyrodzonymi zdolnościami. Opis miasta nie jest szczególnie dokładny, ale wystarczający, żeby wiedzieć o najważniejszych rzeczach dziejących się w poszczególnych dzielnicach. Pozostawia jednak sporo swobody Mistrzowi Gry w kreowaniu własnych elementów.

Tworzenie postaci przebiega zgodnie ze schematem znanym z Savage Worlds. Gracze mają możliwość grania nie tylko ludźmi, ale również Atlantydami i hybrydami powstałymi z połączenia obu gatunków. Tradycyjnie już pojawiają się nowe wady i zalety i sporo nowego ekwipunku. To, co zajmuje najwięcej miejsca w rozdziale dotyczącym tworzenia postaci to supermoce. Przyznać trzeba, że jest z czego wybierać – ja naliczyłem 73 moce, a do tego każda z nich występuje w kilku wersjach. Tutaj również znajduje się moja ulubiona tabelka, która określa, jak bardzo boli cios zadany dziesięciopiętrowym budynkiem. Mniam!

Od rozdziału czwartego mamy do czynienia z częścią przeznaczoną wyłącznie dla Mistrza Gry. Wielkie brawa należą się autorom za podejście do sprawy. Prowadzący dostaje wiedzę na temat wszystkich tajemnic Star City, nie ma żadnego „a to, mistrzu, wymyśl sobie sam”. Ponadto cała ta wiedza jest przeznaczona do wykorzystania w grze – wraz z przechodzeniem kolejnych epizodów Plot Points przed łotrami odsłaniane jest coraz więcej tajemnic. Można zapomnieć o znanym z wielu gier RPG sformułowaniu „10 tysięcy lat temu działo się to i to, ale nie ma to żadnego wpływu na to, co się dzieje teraz, a poza tym twoi gracze i tak się o niczym nie dowiedzą”.

Plot Point Campaign stanowi jedenaście epizodów, w których łotrzy, wykonując kolejne misje dla pracodawcy, walczą z V’sori. Każdy z nich wystarcza na mniej więcej dwie lub trzy godziny grania. W sumie niewiele, ale trzeba pamiętać, że grupą docelową Savage Worlds są ludzie, którzy nie mają dużo czasu na granie. Oprócz kampanii mamy do rozegrania 25 Savage Tales, również podobnej długości. Ich poziom nie powala na kolana, ale też nie przeraża. Są to mało skomplikowane scenariusze, które można spokojnie rozegrać, nie oczekując niczego wielkiego, tak dla czystej, niewymagającej rozrywki.

Necessary Evil jest świetną rzeczą dla miłośników heroicznej konwencji i komiksów o superbohaterach. Nie ma taplania się w błocie, nie da się zginąć przez przypadek, a do tego nasi łotrzy mają większe możliwości niż większa część populacji. A do tego przeciwnik stanowiący poważne wyzwanie. Nic tylko grać.

Wydawca: Pinnacle Entertainment Group
Autorzy: Clint Black, Shane Lacy Hensley, Scott Pyle
Liczba stron: 192
Cena: 19,99$

W następnym odcinku: RunePunk: Steam & Shadow.

2 komentarze:

  1. Mimo, że nie jestem fanem bohaterów obcisłych rajtuzach i gaciach nań założonych ani superłotrów, którzy niewiele lepiej się ubierają, a te ich "zuo" jest takie mało złe, to jedno jest tu, jak i w SC fajne - system supermocy. Wszystko na tym można śmignąć, łącznie z cyberwszczepami. Chcesz większy power? Dajesz więcej PMów na wydanie. Chcesz jakiś modern, gdzie postacie wcielają się w agentów o jakichś pomniejszych zdolnościach? Dajesz te 15 PMów i wio! Super sprawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam superbohaterów lubię. I faktycznie SW tak na moje niewprawne oko dobrze rozwiązuje ich pod kątem mechanicznym. A NE jest najlepszym superbohaterskim settinglem, jaki czytałem.

      Usuń